"Wyznanie łasucha"
Mokre stopy nie szczep harcerzy,
dokąd zdają się śladem bieżyć?
Czy do kuchni trop wiedzie władny
bo żołądek wszak nie podwładny?
Zobaczyć lodówkę zasadnie,
zjeść ukradkiem co oku wpadnie...
szybkie łaps-chops, smaczny bywa wsad
od ręki żołądek wielce rad...
Nocne kino, nie żadnych marków
na opak, nie znosi zegarków
cymesik, powiem niedowiarku...
błędem słówka, miarkuj się miarkuj...
cóż, burczenie nie pieśń słowika
smaczek lubi na boki fikać...
oprzeć jemu naprawdę trudno
poza tym, czy nie bywa nudno?
tyle cichych godzin do brzasku
i żadnego tak, mlasku, mlasku...
Domownicy już smacznie chrapią,
kiedy akcja, przecież nie gapią...
spokojnie mogę zamustrować
nie trzeba po kątach się chować...
Mokre ślady wyschną do rana
więc pora skuteczna do brania,
tym bardziej, prosto spod prysznica
woda przecież soki wysyca...
i apetyt miewa żądania
po co stawiać jakieś pytania....
"Wyznanie łasucha"
(wydanie uzupełnione i poprawione)
"Mokre stopy " nie szczep harcerzy....
dokąd zdają się śladem bieżyć?
Czy do kuchni trop wiedzie władny
bo żołądek wszak niepodwładny?
Zobaczyć lodówkę zasadnie,
zjeść ukradkiem, co oku wpadnie...
szybkie łaps-hops, smaczny bywa wsad
od ręki, żołądek wielce rad...
Nocne kino, nie żadnych marków...
na wspak, nie znosi zegarków
cymesik, powiem niedowiarku...
błędem słówka, miarkuj się miarkuj...
cóż, burczenie nie pieśń słowika...
smaczek lubi na boki fikać...
oprzeć jemu naprawdę trudno
poza tym, czy nie bywa nudno?
tyle cichych godzin do brzasku,
i żadnego tak, mlasku, mlasku...?
domownicy, przecież nie gapią....
spokojnie już, smacznie chrapią,
wtedy mogę się zamustrować
nie trzeba po kątach się chować,
więc pora skuteczna do brania,
mokre ślady wyschną do rana...
tak, kicam prosto spod prysznica,
woda przecież soki wysyca,
więc tematu wcale nie spłycam
apetyt znów wraca do życia
powiem nawet, miewa żądania
po co stawiać jakieś pytania....
nie lepiej się nocką zasłaniać
w swojej świątyni dumania?
Wyznanie łasucha cz.II
czyli zostań Kubusiem Uszatkiem...
Oglądałam w TV "Domo"
kiedy zasnęłam, nie wiadomo...
lecz kiedy wstałam, mąż poszedł spać
ja zaś na scenę, szłam sowę grać,
apetyt wtedy niezły miałam,
więc do lodówki wpierw udałam
cicho stąpam, ostrożne kroki...
płocho rozglądam się na boki
bo na złodzieju czapka gore...
kto to widział, jadać wieczorem?
kiszki grywają wtedy marsza
nocnym rajdem, sprawę pogarszam
Jak wtedy kocham swoją Lodzię!
prawię głośno o jej urodzie
o jej bogactwach hymny nucę:
...rzuć na kromeczkę polędwicę...
Nocne marki często tak mają
chociaż "sowy", to nie fruwają
toż statyczne, nie dynamiczne
"podjadanie" uprawiam śliczne
Nawet okienko sprzętu - TV
złośliwie łypie i ze mnie drwi
lecz nie pomoże Święty Boże
by coś nie podjeść przy wieczorze...
|