
fot. art. Marie Claude
Różane świty
brzask różem kładzie na równinie
myśli z snu zbudzone wstają
otwiera okno świt spragniony
porannych zdarzeń
miliony stóp sięgną podłogi
codzienność woła po imieniu
nie zdołasz życia wstrzymać biegu
lecz bądź sportowcem
styczniowej pory czas przeminie
w obrocie ziemia ruszy dalej
każdego ranka dzień z toalet
przymierza stroje
nim lód do morza spłynie wodą
zieleń powita cię nieśmiało
zachwyć się chwilą bo przeminie
czmychnie jak zając
Bożena Czarnota |